poniedziałek, 18 lipca 2016

Karm swoją tęsknotę

Może myślisz o zmianie pracy, diecie, założeniu bloga, regularnym ćwiczeniu albo byciu dobrym szefem czy rodzicem. Masz dużo chęci na początku, zaczynasz, ale po kilku dniach rezygnujesz. Co się dzieje pomiędzy? Dużo! Wyobraź sobie, że bierzesz udział w odwiecznej walce dobra ze złem!


Wszystko wzięło się od pewnej książki. Jako początkująca pisarka oprócz własnych rozdziałów czytam też literaturę fachową o tym jak pisać (bo tak jak moja wspaniała redaktorka Maria Kula wierzę, że pisania można się nauczyć jak każdej innej rzeczy). Steven Pressfield scenarzysta i pisarz w swojej książce "Nobody wants to read your s*t" ("Nikt nie chce czytać Twoich.. powiedzmy wypocin:") stwierdził, że pisanie to jak walka dobra ze złem.


Dlaczego mam czuć się jak Drużyna Pierścienia, kiedy piszę sceny (lub robię cokolwiek istotnego)?


Chodzi o tęsknotę. Chcemy czegoś dobrego dla siebie i innych. W przypadku pisania postaci i historie które są tylko w mojej głowie mają szansę zaistnieć też w głowach czytelników.  Czy to nie magia? Coś czego nie ma pojawi się! I to będzie dobre! Ale wcześniej trzeba pisać sceny zamiast sprawdzać facebooka, przepisywać je i redagować czasem po kilka razy, siedzieć na tyłku nawet jak nic mądrego nie przychodzi do głowy. I to jest ciężka codzienna praca. Tak jak każda inna. Wymaga  pokonywania w sobie różnych rodzajów prokrastynatorów (tych, co odkładają na potem), lenistwa, strachów o obaw, które są jak ciemna strona mocyDobre rzeczy nie przychodzą łatwo. 






I taka walka wymaga nieustannego pielęgnowania w sobie tęsknoty. Może to być obraz do którego wracasz, uczucie za którym tęsknisz. Dla mnie (oprócz kuszącego zobaczenia swojego nazwiska w księgarni: ) to dwa obrazy: 

Pierwszy to moment w trakcie Szkoły Pisania Powieści, kiedy czytałam fragment swojej powieści uczestnikom wieczoru. Zasłuchanym, śmiejącym się we właściwych miejscach, zaczarowanych. Chcę tworzyć rzeczy, które zachwycają ludzi, pozwalają się im zadumać, wzruszyć, coś przemyśleć. Chcę by moi bohaterowie byli żywi. I to wtedy poczułam, czytając na scenie. I czasem czuję to znowu, kiedy piszę niektóre sceny. 


Drugi moment magii to wizyta w muzeum Ghibli w gabinecie japońskiego rysownika Hayao Miyazaki. Kto kojarzy filmy "Mój Przyjaciel Totoro" albo "Nausica z Doliny Wiatru" ten wie, jak bogata jest jego wyobraźnia. A w samym muzeum nie można robić zdjęć, co sprawia że chłoniesz wszystko, co widzisz, każdym możliwym zmysłem. Czułam się tam jak dziecko w świecie bajek. I o takie czarowanie mi chodzi. O moment, kiedy nie możesz oderwać się od lektury. I takie obrazy mam w głowie, kiedy codziennie rano w autobusie wyciągam notatnik, a w weekendy odszyfrowuję i przepisuję swoje notatki. Czy zawsze się udaje? Nieee, czasem to co piszę mnie śmieszy, czasem zupełnie nie mam pomysłu i piszę byle co lub tylko siedzę, ale walka dobra ze złem trwa:) 



Ok, A jak to się przekłada na Twoje plany? Masz dużo chęci na początku, ale szybko rezygnujesz. Jak zadbasz o to by podtrzymać swoją tęsknotę?


W coachingu mówi się o tzw. kotwicy, czyli czymś co cię trzyma przy marzeniu i wizji. Jak się do tego zabrać? Odpowiedz sobie na kilka pytań: 


Zacznij od wizji:



  • Dlaczego tego chcesz?
  • Dlaczego to jest dla Ciebie ważne?
  • Co będzie dla Ciebie możliwe gdy to się już stanie?
  • Jak to wpłynie na ludzi dookoła Ciebie?
  • Kto na tym skorzysta?
  • Jak będziesz się czuł gdy to osiągniesz?



Ustal plan.


  • Co już masz? 
  • Z jakiego punktu startujesz?
  • Kto Cię wspiera?
  • Czego potrzebujesz się nauczyć?
  • Jak podzielisz swoją pracę?
  • Od czego zaczniesz?
  • Jak cel sobie stawiasz na najbliższy miesiąc?


Poszukaj swojej kotwicy.


  • Jak podtrzymasz swoją motywację? 
  • Jak jest plan minimum i maximum?
  • Co ci będzie przypominać o Twoim celu?



Co jest Twoim dobrem i złem, z którym walczysz?
Przenieś to na poziom wyżej - wszak gra toczy się o Twoją duszę:)
Znalazłeś już swoją kotwicę?





zdj. Alice Achterhof/unsplash.com

2 komentarze: