Zafascynował mnie
Marshall Goldsmith i jego podejście! Zobaczcie tę wypowiedź (j.angielski) W skrócie
chodzi o to, że zadaje sobie kluczowe, ważne dla siebie pytania każdego dnia. (Np. ile razy
dzisiaj odezwałem się bez sensu:) Co więcej! Zapłacił osobie, która dzwoni do
niego codziennie (tak, tak!) i zadaje mu je przez telefon. Sobie i innym trudno
tak codziennie kłamać, prawda? Usiadłam więc i spisałam swoje Ważne Pytania a
potem nie kłamałam sobie przez tydzień. Co z tego wynikło?
Jak wybrać swoje
pytania?
Posłuchaj pytań,
które cytuje Goldsmith, a potem sprawdź, czy Ci pasują. Albo wybierz własne.
Jestem pewna, że trafisz na obszary, które są dla Ciebie istotne. Ja skupiłam się
na zdrowiu, rozwoju i relacjach. Może któreś z pytań Cię zainspirują?
Moje Pytania
- Ile czasu
spędziłam na modlitwie?
- Co zrozumiałam z
Pisma?
- Ile minut
ćwiczyłam?
- Jak zadbałam o
relacje?
- Co zrobiłam z
radością?
- Czy Rosenberg byłby
ze mnie dumny?:) (tzn. jak używałam metody NVC, czy mówiłam to co chciałam, byłam uważna na swoje i innych
potrzeby)
- Ile czasu
spędziłam nad swoją misją?
- Co zdrowego
jadłam?
- Ile minut pisałam
książkę?
- Jakie nowe słowo
francuskie/hiszpańskie poznałam ?
Eksperymentuj z
pytaniami
Jak już stworzysz swoje to możliwe, że potem niektóre
zmienisz, wyrzucisz. Ważne, żeby nie wyrzucać pytań niewygodnych, ale raczej te zbyt proste. Np. na początku miałam na tej liście pytanie: „Ile czasu dziś czytałaś”,
ale okazuje się że to… za proste, bo zawsze znajduję na to czas, czekając na
autobus, przed snem, 15 minut albo pół godziny. Albo „ile razy wchodziłaś na fb”
ale jakkolwiek jest to nawyk, który ograniczam, to stwierdziłam, że nie chcę
mierzyć czegoś negatywnego. Poza tym wchodzę też na czat rodzinny, który mamy
na fb, a to jak sprawdzanie wiadomości sms, więc trudno to liczyć. Ograniczam przewijanie
newsów ale wiadomości sprawdzam 1-2 lub kilka razy dziennie. Jeśli inne obszary
są ok, to jest to swego rodzaju nagroda.
Jak utrzymać taki
nawyk?
Tu też zmieniałam
podejście. Na początku miałam plik excelowy, ale włączanie komputera to dodatkowy
krok. Wolę to robić na papierze, który jest bardziej intymny i wyciszający. Mam
więc notatnik przy łóżku i jest to jedna z rzeczy, którą robię przed snem i
dobre podsumowanie dnia. Nie mam (jeszcze?:) osoby która do mnie dzwoni i te
pytania mi zadaje, ale w taki sposób nawyk też działa.
Co mi to daje?
Po pierwsze – nie
kłamię sobie i mogę „stanąć przed sobą w prawdzie”. „Ok, tyle gadasz i pisaniu
powieści a tu proszę: poniedziałek: zero minut, wtorek: zero, środa: 15 minut,
no sagi to z tego nie będzie, raczej nowelka”.
Po drugie – widzę
jak na dłoni co robię i daje mi to jasność moich działań, świadome przeżywanie
dnia!
Po trzecie – taka
rewizja jest szansą na korektę, tego samego dnia (już parę razy sprawdzałam
słówka hiszpańskie wieczorem:) lub kolejnego dnia bardziej uważnie skupiam się
na tym, co jest zaniedbane lub co warto podtrzymać.
Po czwarte –
mobilizuje mnie to do działania!
Może spytasz ile
to trwa bo „nie masz na nic czasu”?
Przegląd dziesięć
minut. A świadomie przeżyty dzień całe 16h:)
Dla mnie to
praktyka tego roku! A może i życia! Bardzo, bardzo zachęcam do spisania własnych
pytań! Pochwalcie się w komentarzach,
co postanawiacie mierzyć.
zdj: Calum MacAulay/ Unsplash.com
Etykiety: autentyczność, historie, inspiracje, integralność, liderzy, motywacja, planowanie, praca, relacje, rodzina, uważność, work-life balance, zdrowie, zmiana