Odkrywam zalety jak najmniejszej ilości bodźców. Dziś na przykład leżałam nic nie robiąc przed 10 minut na macie i rozluźniło mnie to lepiej niż ćwiczenia. A rano zamiast radia słuchałam odgłosów dnia, który powoli wstaje: sąsiad drapiący szyby, śpiew jakiegoś przymarzniętego ptaszora, zagubiona melodia w głowie. Czemu radio ma być ważniejsze, niż Twoje myśli? Bardzo, bardzo polecam takie odcinanie bodźców. Doskonale wycisza i relaksuje.
Podziwiam też ludzi, którzy robią mało, a skutecznie. Chcę być leniwa i
skupiać się na 2-3 najważniejszych rzeczach dziennie. To mój manifest na
Święta i nie tylko od święta.
- Nie oglądam telewizji. Przez pewien czas nie umiałam nawet włączać tv, który mamy w mieszkaniu (podpiętego do internetu i monitora i czegoś tam jeszcze)
- Nie odbieram telefonów w weekend. Daje to niesamowitą lekkość. Lubię być poza zasięgiem. Na wszystkie wiadomości odpowiadam z dużym opóźnieniem, ale w końcu odpowiadam.
- Nie żałuję sobie snu. Potem jestem o wiele bardziej skupiona w ciągu dnia.
- Nie prasuję Mężowi koszul i nie robię mu śniadań. Sam to robi. Bo umie. W weekend lubię gotować, bo mnie to odpręża i wtedy z przyjemnością świętujemy pyszne wspólne posiłki.
- Nie sprzątam, gdy nie muszę. Jestem naprawdę dobra w wynajdowaniu powodów do niesprzątania ("bo nie jest tak brudno wcale", "bo wyjeżdżam/-y", "bo dopiero wróciliśmy", "bo jestem zmęczona").
- Nie komplikuję. Dziś odnalazłam przepis na szyszki - smak dzieciństwa, który składa się z 4 elementów a jego zrobienie trwa jakieś 15 minut. Takie lubię najbardziej. Może kiedyś życie było prostsze?
- Nie czytam wszystkich maili i powiadomień od razu, gdy przychodzą. Jeśli używasz smartfona, to pewnie znasz ten moment, włączasz rano telefon i "oo, tyle osób do mnie pisało albo udostępniło coś ciekawego". Ale wiesz co? Oni to robią ciągle, więc w życiu nie nadążysz z czytaniem. Zrób sobie czas na czytanie i odpowiadanie na wiadomości. One ciągle tam będą.
- Nie narzekam i nie słucham narzekania innym. Szkoda czasu. Jeśli możesz coś zrobić, to zrób to, a jeśli nic się nie da zrobić (lub częściej nie chcesz zrobić), to po co o tym gadasz?
A co masz na swojej liście rzeczy do nie-zrobienia?
zdj. Gabriele Forcina/ unsplash.com
Etykiety: integralność, relacje, stres, uważność, work-life balance