Odrzucam pomoc... i Twoją miłość

Obrazek z ostatniej niedzielnej mszy: starsza pani, poruszająca się z widoczną trudnością, powolnym krokiem dochodziła do ławki. Była już blisko i podniosła z wysiłkiem nogę, kiedy osoba, z którą przyszła (może jej córka), chciała ją wesprzeć i wzięła ją pod ramię. Starsza pani z wyraźną złością i energicznie strząsnęła jej rękę ze swojego ramienia, jakby chciała powiedzieć "chcę sama!". Zasmucił mnie ten widok. I pomyślałam, że to odrzucenie pomocy, to też odrzucenie miłości, którą ktoś chciał okazać.

Dlaczego odrzucamy pomoc? 
Znam wielu ludzi, którzy wydają się szczęśliwi i spełnieni, mają w stosunku do siebie wysokie oczekiwania, ale na codzień są przemęczeni, bo nie chcą prosić o pomoc, chcą być samowystarczalni i doskonali w każdym obszarze. A ludzie, od których odmówimy przyjęcia pomocy, mogą się poczuć sfrustrowani, niepotrzebni, odrzuceni.

Może znacie takie przypadki - zmęczone młode mamy, które chcą jeszcze upiec i ugotować coś pysznego, a potem wybuchają złością, kiedy drobny szczegół nie idzie po ich myśli. Mężczyźni, którzy nie chcą spytać o drogę i wolą błądzić godzinami w trasie. Sama też mam wiele cech osoby "samowystarczalnej", ale uczę się prosić i przyjmować pomoc. I kiedy się udaje, to bardzo przyjemne uczucie gdy cieszę się wsparciem od innych i czuję się zaopiekowana.


A ty dajesz sobie pomagać?

Etykiety: , , ,