Czego się dowiedziałam ze starych zdjęć?

Porządkuję domowe archiwa (ileż można chorować?). W moim przypadku "stare" zdjęcia to np. takie sprzed 7 lat. Wczorajszy wieczór spędziłam na zmianę wzruszając się i ciesząc, pokazując Narzeczonemu i wysyłając przyjaciołom co zabawniejsze obrazki (obok kreatywny strój z Off Festivalu, kiedy bardzo padało). I czego się dowiedziałam z takiego przeglądu fotografii?




 













Moja ulubiona kategoria - zdjęcia z ukrycia. Zdjęcia robione podczas snu lub gdy nie wiedziałam, że ktoś na mnie patrzy. Głównie robione są przez mojego Narzeczonego i zawsze mnie wzruszają. (A trzeba wiedzieć, że nie pstryka on zdjęć na trybie serduszko, jak ja, ale wkłada w nie dużo troski i czasu). I widzę włożony w nie czas, troskę i czułość. Niektóre zaskakują, pokazują zamyślenie, albo wyraz twarzy, którego nie byłam świadoma, może bardziej naturalny? Jaki jesteś, gdy nikt na Ciebie nie patrzy?



Zdjęcia uczą dystansu. Na pewno masz takie, że kiedy na nie patrzysz, to zastanawiasz się, jak to się stało, że dobrowolnie wyszedłeś z domu z taką fryzurą i w takim stroju. Nie mówię o czasach, kiedy ubierała nas Mama, ale o momencie, kiedy sami decydowaliśmy jak się ubierzemy i wychodziło okropnie. Uwielbiam je i mam ich dziesiątki, trzymam, żeby zachować dystans do siebie i umieć się z siebie śmiać. Choć tutaj ich nie pokażę.
W mieszkaniu ulubione ujęcia wieszam na tablicy korkowej albo staromodnie drukuję w albumie. Czasami wystarczy rzut oka, żeby sobie poprawić nastrój. W pracy towarzyszy mi np. tapeta z festiwalu gospel i dodaje energii do działania. Osobną kategorią są zdjęcia jedzenia albo specjalny rodzaj uśmiechu nad pysznym jedzeniem, takich znalazłam zaskakująco dużo, ale lepiej jeść niż patrzeć:)



 A Ty jakie swoje zdjęcia lubisz? Masz albumy cyfrowe czy tradycyjne? Widzisz jakieś wspólne wątki na swoich zdjęciach?
 

Etykiety: ,